piątek, 24 maja 2013

Emily - Rozdział II

  Byłam tutaj dopiero od kilku tygodni, a już czułam się jak w domu. Niby miejsce w którym odbywało się odwyk, ale ludzie byli tak bardzo wyjątkowi. Anna, pomimo tak ogromnej różnicy wieku, stała się moja najlepszą przyjaciółką. Mogłam z nią porozmawiać o wszystkim, a to wiele dla mnie znaczyło. Była pierwszą osobą, której powiedziałam o romansie mojego ojca i o nienawiści jaką darzę moją mamę za to, że mu na to pozwala. Anna stała się wszystkim tym czego potrzebowałam jako młoda dziewczyna. Ale była jeszcze jedna osoba...
  Zayn był po prostu niesamowity. Nie mogłam uwierzyć, że mam do czynienia z kimś tak wyjątkowym. Był przy mnie w każdym momencie. Oprowadził mnie po całym ośrodku. Dzisiaj nadszedł dzień w którym miał mi sprezentować niespodziankę, którą dla mnie przygotował. Anna przyszła do mnie z samego rana i pomogła mi się ubrać. Niestety jeszcze nie potrafiłam się przyzwyczaić, że nie widzę wszystkiego wokół siebie. Pierwsze kilka dni to był istny koszmar, ale z pomocą wszystkich pracowników placówki, zaczęłam widzieć też dobre strony mojej ślepoty. No więc już ubrana i uczesana siedziałam na łóżku i czekałam na Zayna. Po chwili otworzyły się drzwi.
- Jesteś gotowa bella?
- Tak. Już myślałam, że nie przyjdziesz. - odparłam z uśmiechem.
- No co Ty! Nie zostawiłbym mojej ślicznej podopiecznej.
- Jak zawsze złośliwy! - udałam obrażoną.
- Nigdy! - podszedł i pocałował mnie w policzek. - Ślicznie wyglądasz. Będę zazdrosny!
- Hahaha, przestań kłamać. - śmiałam się na całego.
Po chwili zorientowałam się co powiedział Zayn.
- Dlaczego masz być zazdrosny o mnie?
- A nic, nic... Zobaczysz. - odpowiedział tajemniczo i chwycił mnie za rękę. - Idziemy. - zarządził.
- Tak jest panie kapitanie!
- Coś za dobry masz humor, już się boję jaki będzie za chwilę!
- Dobra, dobra.. Prowadź!
Wyszliśmy z mojego pokoju i poszliśmy w stronę ogrodu. Usłyszałam jakieś szepty i wyczuł dziwne poruszenie wśród innych mieszkańców ośrodka.
- Co się dzieje Zayn?

- Zaraz zobaczysz bella. Tylko nie podglądaj!
- No bardzo śmieszne, wiesz...
Wyszliśmy na dwór i podeszliśmy do miejsca w którym stały ławki. Zayn puścił moją rękę i poprosił mnie, żebym usiadła.
- Zaraz wracam. - powiedział i odszedł.
- Ale Zayn! - krzyknęłam. Niestety jego już nie było.
Po chwili usłyszałam jak kilka par nóg idzie po czymś co wydawało się być pudełkiem.  Ktoś włączył mikrofon i usiadł za perkusją. Wszystko zaczęło mi się układać w jedną całość. Po kilku sekundach popłynęła muzyka i usłyszałam 5 wyjątkowych głosów. To była ulubiona piosenka mojej przyjaciółki, ale też moja. Kiedy usłyszałam Zayna śpiewającego do mnie:
"I won't let these little things slip out of my mouth.

But if I do it's you, oh it's you they add up to. "
Łzy same popłynęły mi z oczu. To było niesamowite uczucie. No i sam fakt, że całe 1D przyszło tylko po to, żeby dla mnie zaśpiewać. Kiedy skończyła się piosenka usłyszałam gromkie brawa, okazuje się, że wszyscy z ośrodka ich słuchali. Aż uśmiech sam się pojawiał na twarzy.
Po kilku sekundach usłyszałam śmiech jednego z chłopaków. Zastanowiłam się i doszłam do wniosku, że to Harry.
- Cześć piękna! - wykrzyknął Loczek.
- Ojej.. Dzień dobry. - odparłam zaczerwieniona.

- Co taka skromna! - zaśmiał się Niall.
- Z tego co Zayn mówił to raczej niezłe z Ciebie ziółko. - odparł Louis.
- Dajcie spokój! Witaj. - powiedział ciepło Liam.
- Chłopcy skoro już tak się rozbrykaliście to pozwólcie, że przedstawię wam Emily. - przedstawił mnie uśmiechnięty Zayn.
- Przepraszam was, ale jestem w szoku. Nie mogę uwierzyć, że was poznałam. Moja przyjaciółka chyba by umarła ze szczęścia.
- To oni powinni się cieszyć, że poznali tak wyjątkową dziewczynę jak Ty, bella.
- Oj dobra, dobra... Bo zaraz się zawstydzę. - powiedziałam i zaczęłam się śmiać.
Po chwili usłyszeliśmy krzyki dochodzące z ośrodka. Ludzie zaczęli uciekać w popłochu.
- Zayn co się dzieje?
- Nie wiem. Emily nie ruszaj się nigdzie. Zaraz wracam.- Zayn.. Proszę, nie zostawiaj mnie... Zayn!
Ale jego już nie było. Nikogo nie było, zostałam całkiem sama. Krzyki się nasilały, a w tle usłyszałam walący się budynek.
Najpiękniejszy dzień w moim życiu miał okazać się moim przekleństwem.

----------------------------------------------------------------------------
Czekaliście prawie rok, ale nie mogłam wcześniej. Przepraszam was...
Mam nadzieję, że chociaż spodoba wam się ten rozdział :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz